Od tamtej chwili Kiedy z duszą na ramieniu Nuciłem cicho, Że łzy płyną i kap, kap. Żeby uczciwie nazwać Sprawy po imieniu Minęło równo Szesnaście lat. Od tamtej chwili Gdyśmy z tremą wyznawali, Że płyną łzy I nad dachami muza leci. Paru kolegów Hen, daleko stąd zabrali. A w naszych domach Urosły dzieci. A tu bez przerwy nowy grom Z jasnego nieba I każdy rodzaj biedy Ludzie dobrze znają, Tanie dolary wciąż Nie rosną tu na drzewach I jeszcze ciągle Kawał drogi stąd do raju. Lecz najważniejsze, Że pomimo tylu trosk, Gdy wszyscy wokół Kombinują jak się nie dać, My mamy siebie, Parę butów, jedną noc, Nam chce się śpiewać, Nam chce się śpiewać, Nam chce się śpiewać. Od tamtej chwili Kiedy padło zapytanie, Dlaczego miodu wam Poeci w sercach brak, To postarzeliśmy się Drodzy parafianie O te kolejne szesnaście lat. Od tamtej chwili Kiedy piosnka popłynęła, Że łez kałuża I fontanna szlocha też, Powstały bzdury I powstały arcydzieła. Ponieważ świat Tak urządzony jest. A tu bez przerwy nowy grom Z jasnego nieba I każdy rodzaj biedy Ludzie dobrze znają, Tanie dolary wciąż Nie rosną tu na drzewach I jeszcze ciągle Kawał drogi stąd do raju. Lecz najważniejsze, Że pomimo tylu trosk, Gdy wszyscy wokół Kombinują jak się nie dać, My mamy siebie, Parę butów, jedną noc, Nam chce się śpiewać, Nam chce się śpiewać, Nam chce się śpiewać. I naszej skóry tutaj Tanio nikt nie sprzeda. My potrafimy się W potrzebie zawsze bić. Bo do cholery, Jeśli chce się jeszcze śpiewać To znaczy, że chce się żyć. Chce się żyć. To znaczy, że chce się żyć. Chce się żyć. To znaczy, że chce się żyć. Chce się żyć.