Wpadł na parkiet stary gazda. Ostra była wtedy jazda. Lecz nie liczą się drobiazgi, Gdy wokoło lecą drzazgi. Szarpią gazdą dziwne tiki. Rodem prosto z Ameryki. Tak buzuje krew górala. Gdy nim zwyrtnie czarna lala. Tańcz, nie żałuj podłogi. Tańcz, niech niosą Cię nogi. Tańcz, niech ludzie się gapią. Tańcz, aż skurcze Cię złapią. Tańcz, na pełnych obrotach. Tańcz, bo minie ochota. Tańcz, nic nie myśl na razie. Tańcz, jak gazda w ekstazie. Tańcz. Każdy gazdę podpatruje, Dzikie ruchy naśladuje. Nikt dziś nie podpiera ściany. Cały naród poszedł w tany. Ni to fokstrot, ni krzesany. Nowy taniec zwą szarpanym. Ledwo trzyma się tańcbuda. Widać z tego wir się udał. Tańcz, nie żałuj podłogi. Tańcz, niech niosą Cię nogi. Tańcz, niech ludzie się gapią. Tańcz, aż skurcze Cię złapią. Tańcz, na pełnych obrotach. Tańcz, bo minie ochota. Tańcz, nic nie myśl na razie. Tańcz, jak gazda w ekstazie. Tańcz. Szarpie mama, szarpie tata. Szarpie stryj i żona brata. Szarpie sąsiad i sąsiadka. Nawet babka szarpie dziadka. Rządzi krajem styl szarpany. To zasługa czarnej damy. Dowód na to, że nowości, Zawsze biorą się z miłości. Tańcz, nie żałuj podłogi. Tańcz, niech niosą Cię nogi. Tańcz, niech ludzie się gapią. Tańcz, aż skurcze Cię złapią. Tańcz, na pełnych obrotach. Tańcz, bo minie ochota. Tańcz, nic nie myśl na razie. Tańcz, jak gazda w ekstazie. Tańcz. Tańcz, nie żałuj podłogi. Tańcz, niech niosą Cię nogi. Tańcz, niech ludzie się gapią. Tańcz, aż skurcze Cię złapią. Tańcz, na pełnych obrotach. Tańcz, bo minie ochota. Tańcz, nic nie myśl na razie. Tańcz, jak gazda w ekstazie. Tańcz, nie żałuj podłogi. Tańcz, niech niosą Cię nogi. Tańcz, niech ludzie się gapią. Tańcz, aż skurcze Cię złapią. Tańcz, na pełnych obrotach. Tańcz, bo minie ochota. Tańcz, nic nie myśl na razie. Tańcz, jak gazda w ekstazie. Tańcz.