Wczoraj na spacerze Czułem jak mnie bierze, Pomyślałem, czemu nie? Może być wesoło Popatrzyłem wkoło, O płot opierała się. Mówię do niej: Mała Czy mnie będziesz chciała? Nie mam już dwudziestu lat. Bez żadnego znaku Przeszła do ataku, Ledwie wyjęczałem: Tak. Pozwól mi, proszę Ściągnąć bambosze Nie lubię w butach iść spać Chcesz mnie do grzechu Zmusić w pośpiechu, Lecz, czy mnie na to stać? Pozwól mi, proszę Ściągnąć bambosze Nie lubię w butach iść spać Chcesz mnie do grzechu Zmusić w pośpiechu, Lecz, czy mnie na to stać? Bardzo późną nocą Szedłem przez wieś boso, Nawet nie dostrzegłem, że Jakiś przedmiot leżał, Nadepnąłem jeża, Obudziłem całą wieś. Jestem wykończony Wracam dziś do żony, Nic nie czuję, tylko ból. Głowa w szwach mi pęka, Trochę boli ręka, Teraz potrzebuję snu. Oddaj mi, proszę Moje bambosze Przez ciebie żona mi da. Nie chcę już więcej Paść w twoje ręce, Żegnaj na zawsze, baj, baj Oddaj mi, proszę Moje bambosze Przez ciebie żona mi da. Nie chcę już więcej Paść w twoje ręce, Żegnaj na zawsze, baj, baj