Na kryłach wesen, łetiat’ syny, W samotniu osiń, wernuwsia ty. I wse pobaczyw i zrozumił, Peczalna kazka szczasływych dniw. I kożen wyjde za swij porih, Na try dorohy zi sta dorih. Odna w rozłuku druha w lubow, Ostannia ta szczo ne znajszow. Doszczi chołodni, hirkyj tuman, I try dorohy sudyłos’ nam. Odna w rozłuku, druha w lubow, Ostannia ta, szczo ne znajszow. Odna w rozłuku, druha w lubow, Ostannia ta, szczo ne znajszow. Kluczi u wyrij, sumni sady, Sołodko pachne osinnij dym. Pałaje łystia, lubow sija, Pohasne pisnia szczezła moja. Doszczi chołodni, hirkyj tuman, I try dorohy sudyłos’ nam. Odna w rozłuku, druha w lubow, Ostannia ta, szczo ne znajszow. Odna w rozłuku, druha w lubow, Ostannia ta, szczo ne znajszow. O pa pa pa pa ti ti ri ti tim... O pa pa pa... O pa pa ti ra... O pa pa mi... Doszczi chołodni, hirkyj tuman, I try dorohy sudyłos’ nam. Odna w rozłuku, druha w lubow, Ostannia ta, szczo ne znajszow. Odna w rozłuku, druha w lubow, Ostannia ta, szczo ne znajszow. Odna w rozłuku, druha w lubow, Ostannia ta, szczo ne znajszow.