Pryjszła pora znow tworymo u pari, Łet’, łet’ dribniższe druże, brate hraj. Spożyjmo kawy w Żorżewi kawiarni, Kosztujmo trunku Boże pomahaj. Ach pane Żorż ta wasza fajna kawa, To błud dumok to marewa polih. Ta czorna kawa kawałkuje czwary, Ci nej tanok ne wypuskaje swit. Kaminnyj Żorż jak pachne wasza kawa, Jak błud otych dawno chajnułych lit. Napewne Lwiw i szcze iz dnił Adama, Hurtuje w serci wwes’ mysteckych sliw. Jurba kryczyt’ na bis zowe artysta, By chot’ twory siohodni ty tu myr. A raptom zawtra łyce mirna tryzna, Tak powełosia z dawnich, dawnich pir. Ach pane Żorż ta wasza fajna kawa, To błud dumok to marewa polih. Ta czorna kawa kawałkuje czwary, Ci nej tanok ne wypuskaje swit. Kaminnyj Żorż jak pachne wasza kawa, Jak błud otych dawno chajnułych lit. Napewne Lwiw i szcze iz dnił Adama, Hurtuje w serci wwes’ mysteckych sliw. Strumuje czas pulsuje bezlicz hurtiw, A hurt najperszyj, to moja dusza. Beruje myr wertep horłaje hirko, A w nas z toboju persza sywyna. Ach pane Żorż ta wasza fajna kawa, To błud dumok to marewa polih. Ta czorna kawa kawałkuje czwary, Ci nej tanok ne wypuskaje swit. Kaminnyj Żorż jak pachne wasza kawa, Jak błud otych dawno chajnułych lit. Napewne Lwiw i szcze iz dnił Adama, Hurtuje w serci wwes’ mysteckych sliw. Ach pane Żorż jak pachne wasza kawa, Jak błud otych dawno chajnułych lit. Napewne Lwiw i szcze iz dnił Adama, Hurtuje w serci wwes’ mysteckych sliw.